The KeyClub

Melinda

Melinda wraz ze swym bratem weszła do clubu. Chłopak aż wytrzeszczył oczy. Na co Mel zachichotała. Rozejrzała się po tłumie szukając przyjaciółki.

Maxxie

Club był dla Maxa niesamowity. Neonowe światła w dobrym stylu padały na parkiet, na którym pląsało już wiele osób. Ciemne stoliki, a przy nich tak atrakcyjne dziewczęta że aż dech zapierał. Muzyka, najlepsze nowości. Maxxie poczuł, że coraz bardziej kocha to miasto.

Dean

Dean wszedł do clubu, i od razu usiadł przy barze. Zamawiając piwo.

Blair

Blair weszła na scenę.
- Poproszę o uwagę. - powiedział DJ.
- Przed nami nowa, wspaniała i seksowna ( tu się lekko zaśmiał ) właścicielka klubu: Blair Waldorf.
Na sali rozległy się brawa.
- Jestem miło zaskoczona, że tak licznie przybyliście.
- Nie będę dużo mówić, bo to nie miejsce, ani nie pora.
- Chciałam podziękować mojej przyjaciółce Melindzie.
- Mel, dziękuję Ci za to, że znosiłaś moje humorki, potrafiłaś wesprzeć,
gdyby nie Ty tego wydarzenia dzisiaj by nie było.
- A teraz proszę brawa dla tej wspaniałej dziewczyny.
Jupitery skierowały się na Melindę, a cała sala zaczęła bić brawo.
- A teraz bawcie się ! - krzyknęła Blair.

Melinda

Mel słysząc swoje imię, ucieszyła się, posyłając całusa w stronę Blair. Ale kiedy światło padło na nią, miała ochotę zabić przyjaciółkę. Uśmiechała się tylko do wszystkich którzy się w nią wpatrywali. Modląc się by wreszcie światła zgasły.

Dean

Dean spoglądał z uśmiechem na Mel. Której skupiona przez chwilę na niej uwaga, bardzo przeszkadzała. -niezwykła. Który to już raz kolei stwierdził w myślach.

Blair

Blair powolnym krokiem ruszyła w stronę przyjaciółki.
- I jak Ci się podobało ? - spytała z entuzjazmem.

Melinda

-to niesamowite, ale z pierwszej minucie, wydałaś mi się kochaną przyjaciółką bym za chwilę poczuła chęć zamordowania cię z zimną krwią. Stwierdziła śmiejąc się Mel.
-poznaj mojego ciotecznego brata Maxxie. Ręce zwróciła w stronę swojego brata, jakby pokazała przedmiot do kupienia.

Maxxie

Max czuł że jeszcze nigdy nie spotkał tak pięknej dziewczyny.
Słyszał jakby z oddali głos siostry.-to jest Blair, moja przyjaciółka.
Która jawiła się mu jako cudowny anioł.
-miło cię poznać. Powiedział z trudnością nie odrywając od niej oczu.

Blair

Blair nie rozumiała oburzenia przyjaciółki,ponieważ kochała być w centrum uwagi.
Zwróciła wzrok i szturchnęła Mel łokciem i szepnęła tak by tylko Mel słyszała:
- Niezłe masz to przedszkole. - zaśmiała się.
- Jestem Blair. - zwróciła się w kierunku brata Mel i pomachała uśmiechając się.
- Meel, czy tu nie jest ślicznie? - rozmarzyła się Blair we wspaniałym humorze, aż sama nie mogła uwierzyć.

Melinda

-cudownie po prostu, o wiele lepiej niż za czasów poprzedniego szefa. Stwierdziła Mel, rozglądając się po clubie. po czym dyskretnie szturchnęła Maxa, który nadal nie odrywał oczu od Blair.

Dean

Dean postanowił dosiąść się do Mel. podszedł wolnym krokiem do ich stolika.
-hej.

Blair

- Chodźcie. - zachęciła ręką Blair.
- Dla nas mam specjalny stolik. - zachichotała Blair po czym poprowadziła ich do stolika, którego blat był podświetlony, stolik znajdował się na podwyższeniu, znacznie wyżej niż inne.
- Dzisiaj nic nie popsuje mi humoru. - powiedziała Blair ciągle mając banana na ustach.

Melinda

-hej. odpowiedziała promiennie Melinda. Dean usiadł obok niej, uśmiechając się do łobuzersko.
Melinda spojrzała na swojego brata.
-aa bym zapomniała. Dean to mój kuzyn Maxxie. M. podał rękę na przywitanie Deanowi. -hej jestem Dean.

Blair

- Czego się napijecie? - uśmiechnęła się.