Polana

Dean

-niezły biwak.. takiego to jeszcze nigdy nie miałem.. Zasępił się.
-wiec co wracacie już?

Gość

- Będziemy wracać powoli, już połowa towarzystwa się rozjechała. - wzruszył ramionami. - A Ty ?

Dean

-szczerze jak tylko stace promile.. a bd tak z jakąś godzinę..

Gość

- Ja dzisiaj nie piłem prawie nic. - wzruszył ramionami. - Więc mogę prowadzić.

Dean

-no.. to dobrze, odwieziesz w razie czego Mel. Przytaknął.

Gość

- Jak będzie trzeba to odwiozę. - skinął głową. - A może Ty ją odwieź ? - spytał ze śmiechem.

Dean

-uważaj bo się zgodzi.. Zaśmiał się.
-kiedy się żenisz stary?

Gość

- Niedługo, El nie chce brać ślubu z brzuchem. - powiedział z uśmiechem. - Więc niedługo.

Dean

-co to się porobiła.. ty się żenisz.. Zaśmiał się.
-dobrze że się ustatkowałeś..

Gość

- Sam przecież mi to doradzałeś. - zaśmiał się. - A teraz wszystko się pozmieniało.

Dean

- u ciebie na lepsze.. zaczynasz nowe życie

Gość

- I cieszę się z tego. - powiedział wstając. - Idę zobaczyć co robi moja połówka, a Ty dalej przyglądaj się swojej. - powiedział i odszedł.

Maxxie

Maxxie złożył namiot i się spakował. Spojrzał na siotrę.. która spała oparta o drzewo.
Doszedł do Deana.
-mógłbyś przekzać Mel, że kumpel po mnie przyjeżdza i jadę do domu.
-jasne.. Odpowiedział i podszedł do Mel.
Maxxie spojrzał na dwójkę i poszedł dróźką w oddali widział już samochód kumpla.

Dean

Dean spojrzał na Mel.. Wziął ją na ręcę i miał w zamiarze zanieść ją do jej namiotu. Ale uśmiechnął się sam do siebie i włożył do swojego namiotu.

Melinda

Mel wyszła na polanę.. od razu zakryła oczy, bo światło ją raziło. Przeszła do swojego namiotu. Spojrzała z przerażeniem na swoje odbicie.. poprawiła włosy i pomału zaczęła się pakować.