Mostek

Blair

Blair położyła się na trawie.
- Tak wiem, ale boli mnie to, że nie umie się przede mną otworzyć. - powiedziała z żalem.
- W Aspen wspominałeś, że zostajesz tylko na tydzień, ile dni zostało ? - zapytała przybierając smutną minę.

Maxxie

-mało... ale jeżeli Mel się zgodzi zostanę na dłużej, rodzice nie mają nic przeciwko. Tylko sam nie wiem czy jest sens... Spuścił głowę, ale jego twarz posmutniała.

Blair

Blair delikatnie podniosła głowę chłopaka i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Sens jest zawsze. - powiedziała delikatnie uśmiechając się.

Maxxie

-nie sądzę. Chłopak raptownie wstał. -...ja już mam tego dość, tego faceta z lotniska i tego co wczoraj cię do nas przyprowadził. -.... mnie to męczy. Dodał i jego głos się złamał.

Blair

Do oczu Blair napłynęły łzy. Przestraszona spojrzała na chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziała załamującym się tonem.
- Masz rację, nie mogę dłużej męczyć ludzi. - łzy popłynęły jej po policzku.
- Odejdź. - powiedziała patrząc na swoje odbicie w tafli wody. Wzięła kamień i rzuciła w miejsce gdzie widziała siebie, woda rozmyła obraz, który był wystarczająco rozmazany.

Maxxie

-nie rozumiesz. Chłopak uklęknął obok Blair. -...nie ty mnie ranisz tylko twój ból, niezdecydowanie. -..jesteś taka zagubiona. Chłopak przybliżył się do niej, tak blisko aż poczuł silną woń jej perfum. Usiadł obok niej.

Blair

- Maxxie, odejdź, nie męcz się. - powiedziała ledwo słyszalnie. Po jej policzkach płynęły łzy.
- Mam gorszy dzień... Nie, gorszy tydzień... Może gorszy miesiąc ? - zapytała z nadzieją przywołując wszystkie ostatnie wspomnienia.

Maxxie

-już okey, zapomnij o tym co powiedziałem. -...ważne że jestem tu obok ciebie.
Szepnął do jej ucha, po czym mocno ją przytulił.

Blair

Blair wiedziała, że to się nie uda, że Melinda nie ulegnie. Po prostu to wiedziała, ale nie chciała teraz tym zawracać sobie głowy.
- Mel będzie Cię szukać, nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty. - powiedziała ocierając łzy. - Ja się jakoś pozbieram, złapię taksówkę i pojadę do hotelu. - mówiła delikatnie gładząc dłoń chłopaka.

Maxxie

-nie, nie chodź pójdziemy do Mel. Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Wstał i podał rękę Blair.

Blair

Blair posłusznie podała rękę chłopakowi i poszła za chłopakiem.

Dean

Dean ustał na mostku, czekając na przyjście Blair.

Blair

Blair podeszła powoli do mostku.
- Cześć. - rzuciła cicho.
- Nie zajmę Ci dużo czasu.

Dean

Dean zwrócił wzrok na Blair. -cześć. -..więc o co chodzi? Spytał bezbarwnym głosem.

Blair

- Zaszło pewne nieporozumienie, ale nie będę niepotrzebnie dużo mówić. - powiedziała.
- Mel myśli, że wróciłeś do tej blond suki. - powiedziała lekkim tonem.
- Przed wyjazdem do Aspen, poszła Ci powiedzieć, że wyjeżdża ze mną na kilka dni, bo byłam w kiepskim stanie. I co zobaczyła? - zaironizowała Bi.
- Ciebie całującego się z tą wyżej wymienioną blond suką. - dodała.