Korytarz

Melinda

- wiem. Mruknęła.
- ale ten oczy, ta twarz. Wzdrygnęła się.
- Bi on był tak dobry że mógł przecież upozorować swoje morderstwo.
Mel chodziła w to i z powrotem. - wiem, gadam głupoty, ale jestem przerażona.

Blair

Blair podrapała się po głowie i zaczeła nerwowo chodzić po korytarzu. - A jeśli to on ? - zlękła się. - Mel, on z nami jest na wyspie.

Melinda

- myślmy racjonalnie.
- policja znalazła jego wóz, a w nim spalone ciało potem po identyfikacji wyszło że to jego.
- to nie mógł być on...

Blair

- Może mamy manię. - złapała się za głowę. - Muszę zobaczyć tego człowieka. - chodziła nerwowo, wtedy będę miała pewność.

Melinda

- tu jest tylu ludzi... Machnęła ręką.
- po prostu ten facet był do niego podobny.
Mel spojrzała za okno. - ale paskudna pogoda, jakiś huragan ma być. Mruknęła.

Blair

- Mel, ale to nie daje mu spokoju. - schowała twarz w dłonie. - Muszę się upewnić, że go tu nie ma.

Dean

Dean szedł korytarzem, widząc dziewczyny podszedł do nich.
- co ci nie daje spokoju? Spytał Bi.

Blair

Blair spojrzała na Deana. - Mel widziała Jamesa. - wyjąkała.

Dean

- Jamesa. Dean obu dziewczynom rzucił spojrzenie `wtf`
- chyba nie mówicie o Jamesie Durhamie brutalu. Prychnął.

Melinda

- tak Dean, ja go widziałam..
- miał identyczną twarz, kaptur na głowie i odszedł.. jakby się ukrywał.. Wyliczała.

Dean

- przecież on nie żyje... Dean pokręcił głową.
- sam widziałam jego spalony wóz, i spalone zwłoki. Powiedział poirytowany.

Blair

- Ale może swingował własną śmierć ? - spytała zdenerwowana.

Dean

- tak, macie racje.
- a nie widziałyście na wyspie Michaela Jacksona, on też upozorował własną śmierć. Powiedział z sarkazmem.
- takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Mruknął i odszedł.

Melinda

Mel spojrzała na Bi. - może ma rację, na pewno ma..
- przywidziało mi się.

Blair

- Miejmy nadzieję. - skrzywiła się. - Mam nadzieję, że Ci się przewidziało, bo jak nie... - wolała nie kończyć tego zdania.