The KeyClub

Blair

- Masz rację, przestanę reagować na takie rzeczy, nie jestem dzieckiem i nie będę się bawić w kotka i myszkę. - powiedziała B smutnym tonem.

Melinda

Melinda przytuliła przyjaciółkę. -nie przejmuj się tym, on najwyżej na ciebie leci, wątpię by zależało mu na skrzywdzeniu ciebie. W końcu sam się odezwie, zobaczysz.

Blair

- No to co teraz robimy? - zapytała Blair przyjaciółkę.
- Jutro mam się pojawić na komendzie, w sprawie Cartera.

Melinda

-może potańczymy, albo zmienimy club.. co tam chcesz ja i tak, jutro nie pojawię się na wykładach. - na komendzie, ach tak ten cały komisarz.

Blair

- Idziemy na parkiet - ruszyła Blair kołysząc się w rytm muzyki.

Melinda

jak chcesz. Melinda razem z Blair zaczęły tańczyć. Zwracając tym uwagę, facetów, którzy również dryfowali na parkiecie. -Blair, Mel próbowała przekrzyczeć muzykę, na tyle głośno by Blair ją usłyszała, i na tyle cicho by nie zwróciło to uwagi innych. -byłam na miejscu tego morderstwa, o którym mówił kierownik, intryguje mnie, co ten cały Carter ma z tym wspólnego?

Blair

Coo ? - krzyknęła Blair.
Nagle dla niej muzyka przestała grać, wszystko ucichło dookoła.
- Carter ma coś wspólnego z zabójstwem tego chłopaka? - zapytała Blair bardziej siebie niż Mel. Słyszała własne bicie własnego serca. Poczuła, że musi się czegoś nabić.
Poszła do barmana
- Butelkę czystej poproszę i skierowała się w stronę tarasu.

Melinda

Mel pobiegła za Blair. -ejj nie przesadzasz, alkohol w niczym ci nie pomoże.- byłam pewna że słyszałaś, ten chłopak, którego zabili pod Joya, znał Cartera, i to jego jako ostatniego, widział... ale to wcale nie oznacza że on to zrobił. Po prostu był powiązany z ty wszystkim.

Blair

- Zrozum, że ten komisarzyk i tak go w to wrobi ! On go nienawidzi ! - lamentuje Blair. - Czemu jak wydaje mi się, że mi się coś układa to, to się jednak nie układa?
Blair pociągnęła kolejny łyk z butelki, lekko wykrzywiła się.
- Ohydztwo - powiedziała.
- Czemu on nie chce ze mną porozmawiać? Mam nadzieję, że ten komisarz poszedł w końcu spać, a nie prześladuje ludzi po mieście. - powiedziała Blair i automatycznie się zaśmiała.

Melinda

-sądzę że Carter nie zabił, tego chłopaka, a za niewinność nie przykrzyni go nikt.Nie przejmuj się Blair, i oddaj tą butelkę. Mel zabrała Blair butelkę, zanim ta zdążyła pociągnąć kolejny łyk.

Blair

- Musisz poznać tego komisarza, idealnie będziecie do siebie pasować. - powiedziała dumnie już pijana Blair. Zaraz mu napiszę smsa, że mnie ktoś śledzi szybko przybiegnie Very Happy

- Blair była przekonana, że jej pomysł jest świetny.

Melinda

-zagalopowałaś się trochę, koleżanko... do nikogo nie pisz. jest noc, kojarzysz wtedy jest ciemno, i wszyscy śpią!

Blair

- On nie śpi, on wiecznie jest w pracy - powiedziała do Mel zabierając jej butelkę i popijając następny łyk.

Melinda

Mel już nie próbowała zabrać Blair butelki, wiedziała że nie ma to większego sensu.
Sama pociągnęła jeden łyk, po czym się wzdrygnęła.
-jak sama powiedziałaś to policjant, a nie lokaj na zawołanie, hmmm teraz to ci nic nie grozi.

Blair

Blair podniosła wzrok do góry i popatrzyła w gwiazdy.
- Nic z tego nie rozumiem. - westchnęła.
- A może powinnaś pisać do Beverly News? Skoro jesteś dziennikarką, podobno szukają kogoś.