Łódki

Melinda

- wynajmiemy razem jeden pokój na stałe. Odparła pewnie.
- tylko z czego będziemy żyły, jedzenie znajdziemy w dżungli.. ale za co opłacimy pokój? Zaśmiała się.

Gość

- Będziemy ... - zastanowiła się - wynajmować rowery - powiedziała po czym wybuchła śmiechem

Melinda

- to nie jest taki zły pomysł. Zaśmiała się. - w końcu ile tu jest turystów.
- problem w tym czy grzeczna Sam rzuci studia. Spojrzała na nią z ukosa.

Gość

- Ej ... Ciekawe jest też czy panna Davis zostawi w BH wszystko i zamieszka tutaj - spojrzała na nią
- I nie jestem taka grzeczna - powiedziała i uśmiechnęła sie łobuzersko

Melinda

- ostatnio robiłam takie rzeczy jak na mnie, że jakbym zamieszkała na wyspie i wszystko zostawiła w L.A to wcale nie byłabym zdziwiona swoją decyzją. Wzruszyła ramionami.
- nie jesteś? Spojrzała na nią. - to zrób coś czego nie robią grzeczne dziewczyny..

Gość

- Eh ... - westchnęła - Co na przykład zrobiłaś ?
- Na przykład co zrobić ? - spojrzała na nią

Melinda

- nie chcę tego wspominać, bo dziś wolałabym wymazać to z pamięci, w każdym razie to nie było w moim stylu. Mruknęła.
- hmm.. może wieczorem, dojdziesz do wybranego faceta i po prostu go pocałujesz..

Gość

- Ok - powiedziała - Kiedyś robiłam gorsze rzeczy - dodała

Melinda

Mel zaśmiała się. - tak? a nie wyglądasz na taką.

Gość

Zaśmiała się .
- No może nie wyglądam - uśmiechnęła sie
- A tak w ogóle dużo osób z LA przyjechało ? Nie zdążyłam się jeszcze rozejrzeć

Melinda

- prawie wszyscy z Bev. Hills których znam z klubu, moi znajomi i przyjaciele też. Odparła patrząc przez okulary na słońce.
- nie wiem jak ty.. ale ja zgłodniałam.

Gość

- W sumie to ja tez trochę - powiedziała
- Teraz trzeba tylko dopłynąć do brzegu - dodała rozglądając się dookoła

Melinda

Mel wzięła wiosło do ręki, i z pomocą Sam dopłynęła do brzegu.
- więc chodźmy do restauracji. Uśmiechnęła się wychodząc z łódki.

Blair

- Łódki. - zapiszczała i pobiegła w ich stronę. - Chodź popłyniemy na skraj świata. - zachichotała i weszła do łodzi popijając martini.

Melinda

- uważaj. Mruknęła Mel.
- one nie są zbyt stabilne. Spojrzała na nie z przestraszoną miną.Po czym się rozejrzała
- i przede wszystkim nie ma tu nikogo z obsługi..