Pinkberry

Gość

eN weszła do restauracji i usiadła przy barze. Przejrzała menu i złożyła zamówienie.

Gość

Killer zatrzymał się przed wejściem i zobaczył przez szybkę eN. Wszedł do środka i usiadł obok dziewczyny.
-Hej. Popatrz jakie my mamy do siebie szczęście. -uśmiechnął się. -Ciągle na siebie wpadamy. To się chyba nazywa przyciąganie. -dodał.

Gość

-Albo pech. -odparła z uśmiechem. -To zależy od punktu patrzenia. -dodała po chwili.

Gość

-Nie bądź taka krytyczna. -rzucił posępnie. -Widzę, że Ci się poprawiło. -dodał po chwili. -To co może wybierzemy się w weekend na obiad? -zapytał.

Gość

-W weekend nie ma mnie w mieści. -odparła. -Jadę pod namioty. Oj nie zaprosił Cię nikt? -udała troskę. -Biedaczek.

Gość

-Nie martw się. Zawsze pojawiam się niespodziewanie. Zresztą taki biwak to niezła okazja do zarobku. -zachichotał.-Do zobaczenia Słońce. -zacmokał i wyszedł z restauracji.

Gość

eN prychnęła pod nosem, zabrała swoje zamówienie i wyszła.

Gość

Dul zaparkowała przed restauracją. Weszła do środka, nie wiedziała jak poznać swojego wydawcę, ale zobaczyła mężczyznę który zaczął jej machać, więc podeszła do niego.
-Morrison, tak ? -spytała uśmiechając się.
-Tak. -podał jej rękę i odsunął krzesło, by usiadła.
-Dziękuję. -powiedziała Dul. -Więc jak z moją książką, Ucker już wspominał, że moje bazgroły przykuły pana uwagę. -powiedziała śmiejąc się.
-Tak, podobają mi się. Ale to żadne bazgroły. -zaśmiał się. -Świetnie dobierasz słowa, podoba mi się ta gra słowami i cała reszta. W zasadzie nigdy nie zajmowałem się wydawaniem książek z poezją, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. -uśmiechnął się. -I jaki tam pan, jestem Jack.
-Cieszę się więc, w końcu od zawsze o tym marzyłam. -mówiła podekscytowana po czym wyciągnęła zeszyt. -Tu jest cała reszta tego co pisałam przez cały czas. Chciałabym, zeby wszystkie się znalazły w książce, ale pewnie to niemożliwe. -spojrzała spod byka. -Nie wiem, możesz przejrzeć i wybrać te najlepsze. -dodała po chwili.
Morrison zaśmiał się widząc jak Dul mu podaje gruby zeszyt.
-No wiesz, jak jest tu tego z milion to na pewno ich wszystkich nie upchnę do książki. -śmiał się. -Ale spokojnie, na pewno większość się zmieści. A masz już plan na okładkę i całą resztę ?
-Mam plan na wszystko, ta książka ma być MOJA i taka własnie będzie. -powiedziała pewnie. -Znajomy zaproponował mi sesję, wiec pewnie się przyda. Strony i obrazki też mam już w głowie. -powiedziała śmiejąc się. -Ogarnę to sobie wszystko i się odezwę. Zostajesz w BH na jakiś czas, prawda ?
-Tak, będę się z Tobą kontaktował, więc masz trochę czasu, ale raczej wolę pracę na szybkich obrotach, więc mam nadzieję że wszystko sobie konkretnie zorganizujesz.
-Tak, tak, potrafię się dostosować więc nie ma problemu. -uśmiechnęła się. -Więc będziemy w kontakcie, ja się niebawem odezwę, do usłyszenia. -odparła wstając ze stolika.
-Do zobaczenia Dul. -rzucił wydawca, a Dul zniknęła w drzwiach po czym odjechała do domu.

Blair

Bi weszła do restauracji, usiadła i czekała na El.

Gość

El weszła do środka i od razu zauważyła Bi. Podeszła do niej.
- Hej - przywitała się z uśmiechem. - Na początku chciałabym zapytać czy zostaniesz moją druchną? - zapytała siadając.

Blair

- Ja ? - pisnęła zaskoczona podskakując na krześle. - Jasne, że zostanę. - powiedziała podekscytowana. - Jejku, dziękuję.

Gość

- To świetnie. - uśmiechnęła się. - Będzie trzeba znaleźć Ci jakąś cudowną sukienkę, w końcu moja druhna musi wyglądać zniewalająco. - powiedziała. - Trzeba jeszcze tyle rzeczy wymyślić. - pokręciła głową.

Blair

- Ty się przejmujesz moją sukienką ? - rozdziawiła buzię. - Trzeba się zając Twoją sukienką, myślałaś już o jakiejś ? - wypytywała. - A kiedy ślub ?

Gość

- Pod koniec przyszłego tygonia. - odpowiedziała. - Tak mało czasu, a tak dużo rzeczy do zrobienia. - pokręciła głową.

Blair

- Pod koniec przyszłego tygodnia? - pisnęła. - Oglądałaś już jakieś katalogi ? Byłaś w jakiś sklepach ? - pytała przerażona. - Musimy poszukać Ci pięknej sukni.